Archiwum 15 lipca 2003


lip 15 2003 Metamorfoza
Komentarze: 0

Znów mi runął domek z kart

poczułam ile on był wart

już nie składam karty pale

przedsięwzięcie na szeroką skale

w ślepej uliczce, między kowadłem a młotem

całe życie przeskakuję płot za płotem

kiedy inni obwieszeni złotem

ja borykam się z kolejnym kłopotem

potem może w końcu poczuję

jak lód pod stopami mi ziemia zastępuje

bo ile jeszcze mam żyć marzeniami

karmić się jaskrawymi wspomnieniami

czysta teraz kartka papieru

ponownie dosiadam się do swego życia steru

jeszcze idę ostrożnie jak w cyrku po linie

szczerzonego Pan Bóg szczerze

ostrożny nie zginie

może kiedyś mi to minie zmienie wszystko

rozpalę nadzieję jak w lecie ognisko

znów to zaczynam od początku

nowy początek starego wątku

To metamorfoza, zmiana wszystkiego

próba wpłynięcia na własne ego

może nic z tego, może nic nie zmienie

lecz bardzo się staram usunąć te kamienie

Każde "dlaeczego" ma swoje "dlatego"

ponoszę konsekwencje czynu swojego

w programie dnia nie ma punktu "bezczynność"

zapierdalam by pokazać swą inność

z pełną premedytacją hołduję swoim racją

bez pogoni za sensacją lecz bez chwili wytchnienia

by każdą minutę zmienić w piękne wspomnienia

a gdzie jest sens, gdzie jest logika

i co z logiki w gruncie rzeczy wynika

wystarczy znaleźć swego konika

zmiany pożądane jak deszcze i słońce

stagnacja zmienia zdrowe ciało w ciało konające

odświeżenie duszy i ciała

bo nawet piękna róża by bez wody usychała

więc 1.8.0. stopni obrót, planów zmiana

nadarzona okazja, sytuacja wykorzystana

bo nie o to chodzi by ten co w wodzie brodzi

wmawiał sobie że wilgoś w butach mu nie szkodzi

kto się cieszy namiastkami nie realizuje celu

zamiast świat oglądać z dachu sam się spycha do parteru

zmień co złe, wyrzuć, skreśl, do tyłu nie patrz

ciesz się swoim, doceniaj, jak wrona nie kracz

To metamorfoza, zmiana wszystkiego

próba wpłynięcia na własne ego

może nic z tego, może się nie zmienie

lecz bardzo się staram usunąć te kamienie

kadabra : :